Miewasz czasami krytyczne myśli w stosunku do innych ludzi? A może im zazdrościsz, a nawet są osoby, których nienawidzisz i którym źle życzysz? Być może uważasz, że jesteś z tego powodu złym człowiekiem? Jest to powszechniejsze, niż Ci się wydaje.

Kilka dni temu zrobiłam ankietę i zadałam kilka pytań moim obserwującym na instagramie. Oto jak odpowiedzieli:

wiara w czysty umysłwiara w czysty umysłwiara w czysty umysł

Czy wyniki te wskazują, że wszyscy jesteśmy moralnie zgnili, nienormalni? Nie, takie myśli, jak widzisz, to norma (choć oczywiście moi obserwujący nie są reprezentatywną grupą badawczą). Niemoralne to by było celowe, krzywdzące działanie w stosunku do innych ludzi.  A jednak, wiele osób potępia się za posiadanie określonych uczuć, myśli i wyobrażeń. Obwinia za coś, co jest całkowicie poza ich kontrolą.

Robert Leahy, światowej sławy profesor terapii poznawczo-behawioralnej, opisuje zjawisko, które określa jako “wiara w czysty umysł”, czyli przekonanie, że umysł powinien być wolny od pokus, irracjonalnych myśli, niechcianych fantazji, określonych emocji. Można to nazwać “perfekcjonizmem emocjonalnym”. Tak jakby w naszej głowie miały się pojawiać wyłącznie pozytywne treści.

Coś, co może uczynić nas niemoralnymi, to nie nasze myśli i emocje, a nasze czyny. Co jest takiego złego w tym, że źle myślałeś/aś o innej osobie, skoro w żaden sposób jej nie skrzywdziłeś? Gdybyśmy skazywali ludzi za ich myśli, to większość ludzi siedziałaby w więzieniu.

To ani dobrze, ani źle, że mamy takie myśli i uczucia. One się po prostu w nas pojawiają, bo jesteśmy tylko ludźmi. Większą szkodę wyrządza to, w jaki sposób na nie reagujemy– bo zaczynamy się czuć źle z samymi sobą. Jeśli już coś chcemy z nimi zrobić, możemy po prostu zauważać, że się pojawiły i nie angażować się w historię, którą zaczynają nam opowiadać.

Skąd się to bierze?

Zakładam, że w naszym kontekście kulturowym wiara w czysty umysł, może występować zdecydowanie częściej, niż np. w kulturach buddyjskich. Jako dzieci, wiele z nas było nauczonych, że grzeszyć można także myślą*. Więc jeśli pojawi się nam w głowie krytyczna myśl na czyjś temat, wiele osób zacznie czuć się źle z samymi sobą i będa mieć poczucie, jakby zrobili coś złego.

W buddyzmie natomiast, myśli traktuje się bardziej jako ulotne zdarzenia mentalne, do których nie warto się szczególnie przywiązywać (tego samego zresztą uczymy się praktykując mindfulness). Zakładam więc, że kultury wschodu będą mieć mniejszą tendencję do obwiniania się o “nikczemną” treść swoich myśli. Nie mamy wpływu na to, co pojawi nam się w głowie. Dlatego warto mieć do tego dystans.

*jeśli zobaczycie, jakie jest stanowisko KK w tej sprawie, przekonacie się, że przekaz ten wielokrotnie jest wypaczany. Nie chodzi bowiem o sam fakt pojawienia się myśli, a działania z nia związane i angażowanie się w nie.